Henryk Sielewicz

Znany miłośnik astronomii z Wileńszczyzny.

Urodził się 7 października 1949 roku we wsi Osiniki-2. Ojciec – Antoni Sielewicz pochodził ze wsi Słoboda, a mama – Waleria Żukowska z Osinik-2. W 1953 roku rodzice przenieśli się do Wilna. Tu Henryk uczył się w szkole średniej nr 19, a po zrobieniu matury zaczął wcześnie pracować, gdyż ojciec zginął tragicznie, a mamie ciężko było utrzymać trzech synów, z których był starszy.

W 1971 roku został powołany do wojska. Służył w Połocku na Białorusi w piechocie. Strzelał pociskami przeciwpancernymi do czołgów, a po roku został przeniesiony do oddziału specjalnego. Z wojska wrócił jesienią 1973 roku. Urządził się do pracy w charakterze ślusarza w Zakładzie Maszyn Obliczeniowych w Wilnie. Pracował w biurze specjalnym, gdzie produkowano nowe maszyny obliczeniowe. Otrzymał wyższą kategorię ślusarza. Trwało to do 1991 roku, nim zakład ten doczekał się reorganizacji. Wtedy postanowił powrócić do rodzinnych stron. 1 maja 1991 roku wyjechał na stały pobyt do Słobody, żegnając Wilno.

Jeszcze jako chłopiec, mając 14 lat, marzył o astronomii. Udało się kupić małą lornetkę i był zachwycony, gdy spojrzał przez nią w nocy na gwiaździste niebo. Tak to od małej lornetki powiodła go droga ku gwiazdom. Po powrocie z wojska zaczął własnoręcznie szlifować zwierciadło do pierwszego teleskopu. W tamte czasy w sprzedaży teleskopów nie było, więc gdy udało się dostać książkę pod tytułem ,,Jak samu wykonać teleskop zwierciadlany”, po jej przeczytaniu przystąpił do pracy.

Pierwszym jego zwierciadłem był krążek o średnicy 11 cm. Na jego wykonanie uszło około dwóch lat, bo jeszcze nie miał nawyków do takiej roboty. Gdy jednak zakończył szlifować i polerować zwierciadło, a po wykonaniu do niego tubusu wieczorem po raz pierwszy spojrzał na planetę Jowisz, był zachwycony tym, co udało się zobaczyć. Jowisz wyraźnie miał tarczę, na powierzchni widoczne były pasy chmur oraz cztery jego jasne księżyce.

Często jeździł w piątki po pracy do Słobody, gdzie mieszkały dwie siostry ojca. Pomagał im, a jednocześnie zaczął budowę swego pierwszego obserwatorium astronomicznego. Było prymitywne oraz małych rozmiarów. Tam ulokował swój bezcenny dar – teleskop. Zresztą, niebawem zaczął szlifować inne zwierciadło o średnicy 14 cm. Ten drugi teleskop udało się wykonać dość szybko, gdyż już zgłębił technologię szlifowania szkieł.

Ulokował ten drugi teleskop w tymże obserwatorium, a po upływie pół roku zburzył swoje pierwsze obserwatorium i zaczął budowę drugiego, większego, które miało już pokój do odpoczynku po obserwacjach astronomicznych oraz na poddaszu obserwatorium. Tam ulokował teleskop o średnicy zwierciadła 20 cm. Było to już poważne urządzenie, z którego pomocą mógł prowadzić poszukiwanie komet oraz je obserwować.

Wykonał jeszcze sporo zwierciadeł dla znajomych oraz kolegów. Teleskop o średnicy zwierciadła 27 cm podarował gimnazjum jezuitów w Wilnie. Swój ostatni teleskop systemu Newtona wykonał już w ciągu 3 miesięcy, a zwierciadło posiadało średnicę 34 cm. Na jego szlifowanie i polerowanie metodą ręczną uszło 100 godzin, jako że dokładność musi wynosić 0,007 mikronów, czemu jednak sprostał.

W 1993 roku za sześć miesięcy zbudował sobie dom. W dole jest pokój, kuchnia, korytarz i weranda. Do ogrzewania służy piec kaflowy, który wykonał według własnej technologii. Na poddaszu urządził obserwatorium astronomiczne, a drugie obserwatorium, które służyło mu w penetracjach nieba ponad 20 lat, rozebrał.

W 1978 roku, jeszcze będąc w Wilnie, zapoznał się ze studentem Uniwersytetu Wileńskiego Kazimierzem Czernisem, który studiował astrofizykę i marzył, aby zostać zawodowym astronomem. W odróżnieniu od Henryka – miłośnika astronomii, samouka. Jeszcze mieszkając w Wilnie, jeździł razem z Kazimierzem na wieś do swego obserwatorium na nocne obserwacje w poszukiwaniu nowych komet.

Udało się tego dokonać 14 marca 1990 roku. Była akurat przejrzysta noc. Poszukiwali komety na zachodnim niebie. Około godziny 21.10 Kazimierz odnalazł nową kometę o jasności + 9 w skali magnitudo. Henryk potwierdził to odkrycie przez teleskop o średnicy zwierciadła 27cm (podarowany później jezuitom). Posłali telegram do Kijowa, a po upływie dwóch dni otrzymali radosną wiadomość, że kometa w rzeczy samej jest nowym obiektem i jej odkrycie zostało potwierdzone.

W swoim trzecim obserwatorium miał już komfortowe warunki do prowadzenia nocnych obserwacji astronomicznych, bo w dowolnej chwili mógł zejść schodami do pokoju, by wypić gorącej herbaty oraz ogrzać się przy ciepłym piecu.

Gdy pojawiła się możliwość wykonania większego teleskopu o średnicy zwierciadła 35 cm, pomieszczenie na poddaszu domu nie odpowiadało już wymogom, aby urządzenie to tam ulokować, więc postanowił zbudować oddzielne większe obserwatorium. Nowe, już czwarte z kolei, obserwatorium zbudował w ciągu 3 miesięcy, a wykonanie samego teleskopu zajęło pół roku. To już przyrząd dość poważny, z którego pomocą można obserwować oraz fotografować nocne niebo przy długich ekspozycjach.

Często obserwatorium w Słobodzie wraz z wychowawcami odwiedzają uczniowie pobliskiej szkoły średniej w Ławaryszkach. Henryk Sielewicz powiada im o astronomii, pokazuje teleskop.

Źródła:
Książka „Slabados kaimo istorija ir tradicijos” – Kaunas, 2012

Autor pracy:
Sebastian Głazko –
nauczyciel Waldemar Szełkowski
Gimnazjum im. J.I. Kraszewskiego w Wilnie
WYRÓŻNIENIE w Konkursie „Wileńszczyzna mą Ojczyzną”



Ostatnia aktualizacja: 16 czerwca, 2019
Jeżeli chcesz uzupełnić lub nie zgadzasz się z podaną informacją skontaktuj się z wydawcą lub napisz nowy artykuł.